piątek, 27 marca 2020

,,MARYSIEŃKA SOBIESKA. AUTOPORTRET"-JANINA LESIAK


Marysienka 500
Źródło

Po książki Janiny Lesiak sięgam od kilku lat i niezmiennie mnie zachwycają. Ostatnio przeczytałam jej najnowszą powieść historczną ,,Marysieńka Sobieska. Autoportret".

Główną bohaterką powieści jest Maria Kazimiera de La Grange d’Arquien, Marysieńka– królowa Polski (1774-1796), żona króla Jana III Sobieskiego. Urodziła się w Nevers, w starym, ale zubożałym rodzie d’Arquien. Była córką francuskiego markiza Henriego Alberta de La Grange d’Arquien i Franciszki de la Châtre–ochmistrzyni dworu Ludwiki Marii Gonzagi. Maria została damą dworu Ludwiki Marii, która została królową polską, poślubiwszy króla Władysława IV Wazę, a później Jana Kazimierza. Z nią też Maria Kazimiera przybyła do Polski mając 4 lata. Przyswoiła sobie język i kulturę polską, uzyskała wśród Polaków przydomek Marysieńka i wpisała się w poczet polskich  królowych.

Janina Lesiak w bardzo malowniczy sposób zaprezentowała życie Marysieńki.  Pokazała blaski i cienie jej życia w taki sposób, że również współczesne kobiety mogą ją zrozumieć. Wyłania się z tego opisu piękna, inteligentna, sprytna, wdzięczna, słodka, zabawna i radosna kobieta, którą wszyscy kochają, ale także interesowna od dziecka oraz przymilna dla osób, które mogły jej zapewnić bogactwa i zaszczyty. Wiedziała, że prawda jej się nie opłaca, więc kłamała naturalnie i wszystkich zwodziła. Za parawanem dumy i czystości, pozornej zuchwałości i zarozumiałości kryła się rozpacz oraz wstyd, które ukoić mógł tylko Jan Sobieski. Choć minęło tyle wieków, życie i obyczaje na niektórych dworach nadal mnie szokują, gdy o nich czytam w książkach. Janina Lesiak prezentuje je tak wiarygodnie, że mam to wszystko przed oczami i tym bardziej nie mogę pojąć, jak tak można było postępować. Za podszeptami królowej Ludwiki Marii i na rozkaz króla Jana Kazimierza wojewoda sandomierski Jan Sobiepan Zamoyski poślubił Marię Kazimierę. I pewnie nie było w tym nic nadzwyczajnego, gdyby Sobiepan jako wyrozumiały i tolerancyjny mąż nie miał ,,użyczać" królowi wdzięków swej małżonki, ilekroć ten będzie miał taką potrzebę. Sobiepan był rozpustny, zepsuty do szpiku kości i kobiety nic dla niego nie znaczyły, więc życzenie króla potraktował wyrozumiale. Może nie powinnam się temu dziwić, bo przecież Sobiepan był hulaką, wariatem i nikogo nie słuchał na swoich włościach, rozkazywał i wymagał, był okrutny, chamowaty i pyszałkowaty. Słynął co prawda z odwagi, nieprzebranego bogactwa i okazywania hojności, ale miał też własny harem, w którym były mieszczki, chłopki, ubogie szlachcianki, branki z wojen, panny znacznych rodów oddawane przez krewnych za zaniechanie jakichś sądowych procesów. Bez szemrania miały umilać życie panu i jego gościom, spełniać ich najbardziej wyuzdane życzenia. Nie było tajemnicą, że Sobiepan często i dotkliwie bił Marysieńkę. W wieku osiemnastu lat oprócz pieniędzy, toalet, klejnotów, futer i wygód, o jakich niejednej się nawet nie śniło, dostała od małżonka jeszcze jeden prezent-kiłę, wyniszczającą, uciążliwą, kaleczącą ciało i duszę, trucicielską i nie do wyleczenia. Kiła niszczyła jej zdrowie, męczyła i sprawiała, że traciła odwagę oraz wiarę w uczciwość i sprawiedliwość. Próbowała się bronić i na przekór stała się pewna siebie, twarda, nieustępliwa i sprytna. 

Podobało mi się w jaki sposób autorka ukazała miłość Marysieńki i Jana III Sobieskiego. Historycy oraz opinia współczesnych potwierdzili, że była to miłość prawdziwa. Marysieńka za wszystkie lata cierpienia, łez, strachu, bólu i obelg w domu Sobiepana Zamoyskiego, dostała w nagrodę, w postaci najrzadszej w tamtych czasach, bo prawdziwej miłości Jana Sobieskiego. Zamoyski odebrał jej zdrowie, pewność siebie, uśmiech, nadzieję i odwagę, a Jan mozolnie i dzień po dniu to wszystko oddawał z powrotem. Jan był niezrównany w sztuce wojennej, mężny, o otwartym umyśle, miły, roztropny, wrażliwy i delikatny. Pod pancerzem wodza i żołnierza chował rzewność i miękkość. Wszystko co należało do Marysieńki było według niego najlepsze. Troszczył się o nią, pilnował żyby nie spotkało jej nic złego, była jego sercem na zawsze. Była jego kochanką, przyjaciółką, powierniczką i matką. Nie byłoby Marysieńki bez Jana...

,,Marysieńka Sobieska. Autoportret" to rewelacyjna, piękna, wzruszająca i malownicza powieść, którą powinni przeczytać nie tylko miłośnicy powieści historycznych. Brawo Pani Janino, jak zawsze wspaniała powieść. Dziękuję:)



Wspominasz dawną miłość i serce ci się tłucze jak przestraszony ptak, co by wskazywało, że wszystko co czułe i tkliwe właśnie tam ma swoje mieszkanie.


WPISY POWIĄZANE:
,,Ja, Bona"-Janina Lesiak
,,Eleonora z Habsburgów Wiśniowiecka. Miłość i korona"-Janina Lesiak
,,Wspomnienie o Cecylii, smutnej królowej"-Janina Lesiak
,,Miłosna kareta Anny J."-Janina Lesiak
,,Dobrawa pisze CV"-Janina Lesiak
,,Jadwiga z Andegawenów Jagiełłowa. Album rodzinny"-Janina Lesiak
,,O grzybach, rybach, kobietach i sensie życia-czyli rozmówki z Alusiem Curunią"-Janina Lesiak


Wydawnictwo MG


Tytuł: Marysieńka Sobieska. Autoportret
Autor: Janina Lesiak
Wydawnictwo: Wydawnictwo MG
Kategoria: powieść historyczna
Liczba stron:192
Data wydania: 2020-02-12
Cytaty kolejno: str. 29,116,97

poniedziałek, 23 marca 2020

,,TWIERDZA"-F. PAUL WILSON-ZAPOWIEDŹ




Dzisiaj prezentuję Wam kolejną zapowiedź książki, tym razem od wydawnictwa Vesper. Horror ,,Twierdza" będzie miał swoją premierę w kwietniu 2020 r. jeśli koronawirus tego nie pokrzyżuje.

,,TWIERDZA"-F. PAUL WILSON
„Coś morduje moich ludzi”. Tak brzmi wiadomość wysłana przez nazistowskiego dowódcę stacjonującego w małym zamku wysoko w odległych, rumuńskich Karpatach. Każdej nocy niewidzialny i cichy wróg wybiera jedną ofiarę i pozostawia jej okaleczone zwłoki ku przerażeniu żołnierzy. Kiedy do twierdzy przybywa elitarny oddział SS, naziści odkrywają w podziemiach pradawną tajemnicę. Zwracają się o pomoc do lokalnego żydowskiego badacza folkloru, by ten rzucił nieco światła na niewytłumaczalne wydarzenia. Nikt nie wie jednak, że do twierdzy zmierza ktoś jeszcze… Bitwa się rozpoczęła: starcie między złem wcielonym stworzonym przez człowieka, a tym zbudzonym ze snu, niewyobrażalnym horrorem, którego powstrzymanie zdaje się niemożliwe.

„Twierdza” to jeden z najbardziej znanych horrorów lat osiemdziesiątych XX wieku, na którego kanwie powstał kultowy dziś film w reżyserii Michaela Manna z niezapomnianą muzyką Tangerine Dream. Nowe wydanie, w zupełnie nowym tłumaczeniu, będzie zilustrowane przez cenionego artystę Mariusza Gandzela.


Czy macie ochotę przeczytać ten kultowy horror?
Jak radzicie sobie z przymusowym pobytem w domu w związku z koronawirusem?

sobota, 21 marca 2020

,,CHIRURG"-MICHAŁ LAREK


baner_thriller Michała Larka_750_400 px


Nowa seria inspirowanych realnymi wydarzeniami thrillerów Michała Larka to zaproszenie w najbardziej mroczne zakamarki umysłu mordercy!

Martynka Hemerska obchodzi swoje dwunaste urodziny. W prezencie dostaje króliczka, o którym od lat marzyła. Zachwycona wychodzi narwać mu trawy. Z tego spaceru nigdy już nie wraca. Jej okaleczone i zbezczeszczone ciało zostaje znalezione niedaleko cmentarza na Naramowicach w Poznaniu. Porucznik Dagmara Madej, zwana Zbójem, oraz jej koledzy z komendy Freddy i Harry rozpoczynają śledztwo, które odsłania wstrząsającą prawdę.

CHIRURG to thriller, którego nie można pozostawić na następny dzień.

Michał Larek – pisarz, wykładowca i autor podcastu Zabójcze opowieści. Pracuje w Instytucie Filologii Polskiej UAM w Poznaniu (Zakład Literatury i Kultury Nowoczesnej). Bada techniki przyciągania uwagi odbiorcy i prowadzi warsztaty ze storytellingu. Autor serii kryminalnej Dekada oraz współautor Martwych ciał i Mężczyzny w białych butach (wraz z Waldemarem Ciszakiem).

 Fragment powieści:
Nagle zahaczył o coś nogą. Syknął gniewnie, ale utrzymał równowagę. Wyciągnął z kieszeni
spodni chustkę i wytarł nią spocone czoło. Mimo jesiennego chłodu, było mu bardzo gorąco. 
Ze zdziwieniem zorientował się, że jest zdyszany. Biegłem – pomyślał. Ale dlaczego?
Schował mokrą chustkę i rozejrzał się wokół siebie. Miał wrażenie, że ktoś dla makabrycznego
żartu uśpił go podstępnie, a potem wyrzucił w jakimś dziwnym i pogrążonym w ciemnościach
miejscu. Przetarł oczy. Zdezorientowany, nie miał bladego pojęcia, gdzie się znajduje.
Gdy wytężył wzrok, dostrzegł tlące się gdzieniegdzie światełka. Zaintrygowany ruszył przed
siebie, żeby po chwili ze zdziwieniem stwierdzić, że źródłem tych wątłych światełek są… znicze
ustawione na nagrobkach.
Przystanął.
Gdy doszło w końcu do niego, że znajduje się na cmentarzu, cofnął się o krok. Wtedy na szyi
poczuł muśnięcie. Odwrócił się gwałtownie, czując, że oblewa go fala gorąca.
To była gałązka jakiegoś krzewu.
Pokręcił głową i omiótł wzrokiem okolicę. Powoli przyzwyczajał się do ciemności, którą próbował
przejrzeć na wylot. Zobaczywszy znajomy zarys kapliczki oświetlonej mizernym światłem lekko
wygiętej lampy, uprzytomnił sobie, że jest na swoim ulubionym naramowickim cmentarzu.
– Co ja tu robię? – szepnął, odzyskując jednocześnie wewnętrzny spokój. Sięgnął do kieszeni
skórzanego płaszcza i wydobył z niej latarkę. Zapaliwszy ją, ponownie ruszył przed siebie. W
trakcie niespiesznego marszu zaczął udzielać mu się całkiem przyjemny nastrój. Gdy minął
kapliczkę i wkroczył w jedną z alejek, zanucił Kawiarenki. Szedł coraz pewniejszym krokiem,
oświetlając z zainteresowaniem mijane obiekty. W końcu zatrzymał się przy nagrobku
położonym pod wysokim rozłożystym drzewem. Wbił wzrok w marmurową płytę, do której
przytwierdzono wizerunek uśmiechniętej dziewczyny. Przyklęknął, przeżegnał się, zmówił Ojcze
nasz.
Przez chwilę trwał w bezruchu, skupiając się na czarno-białych migawkach, przelatujących mu
pospiesznie przez głowę. Ponownie przeniósł się do tego smutnego piątku sprzed niemal
dwudziestu lat. Kondukt, matka ubrana na czarno, szlochający ojciec, grabarze o brzydkich
kartoflanych twarzach, stare zawodzące baby. No i Joasia, jego starsza siostra, ułożona w
trumnie jak do snu, ze złożonymi rękami, w których tkwił czerwony różaniec. Blada, nieruchoma,
czarnowłosa piękność.Dopiero po jej śmierci mógł się w nią wpatrywać do woli.
Przyglądając się tym obrazom, czuł dziwny, niczym niezmącony spokój. Tak jakby oglądał po raz
kolejny doskonale znany mu film w telewizji, którego akcja osadzona była w bardzo miłym,
zacisznym miejscu. Bo czyż jest coś milszego niż cmentarz? Oddzielona od gwaru ulicy, zamknięta
przestrzeń, w której można odetchnąć, ukoić skołatane nerwy.
Przeżegnał się raz jeszcze, wstał i otrzepał energicznie spodnie. Podmuch wiatru sprawił, że
zapiął kurtkę pod samą szyję. W oddali zaskrzeczało jakieś ptaszysko. Rozglądając się wokoło,
czuł, że podnosi mu się ciśnienie. Parę metrów dalej dostrzegł grób, ozdobiony szczodrze
kwiatami i dogasającymi już zniczami.
– Świeżynka – szepnął i wysunął lekko język. Wziął duży oddech i po chwili poczuł delikatny
zapach roznoszonego przez wiatr dymu, który uwielbiał. Przez jego ciało przeszedł dreszcz.
Przymknął na chwilę oczy i przypomniał sobie nagie kobiece ciało. Martwe ciało.


Jestem ciekawa kogo zainteresował fragment powieści?

środa, 18 marca 2020

,,PSZCZELARZ Z ALEPPO"-CHRISTY LEFTERI


tyl Pszczelarz z Aleppo
Źródło

Syria, Aleppo. 2016 rok. Nuri i Afra mieszkają w parterowym domu na wzgórzu. Czują zapach ziemi, podziwiają zachody słońca z werandy, podlewają morele, migdałowce, irysy i tulipany w ogrodzie. Nuri dogląda uli, zbiera miód i chroni pszczoły, by były silne i zdrowe, aby mogły zbierać pyłek z kwiatów, produkować drogocenny nektar, który utrzyma jego rodzinę przy życiu. Nuri jest szczególnie wrażliwy na potrzeby pasiastych owadów, ale kiedy po wielu latach rozumie język pszczół, świat wokół nagle się zmienia nie do poznania. Sytuacja polityczna w Syrii przestaje być stabilna, kraj zalewa fala zamieszek i przemocy, wybucha wojna. Uzbrojeni ludzie strzelają na ulicach nawet do dzieci, wybuchają bomby, pożary. Tylko żołnierze, szczury i koty błądzą po zbombardowanych uliczkach miasta, którymi kiedyś chodzili kupcy oraz turyści. Nuri i Afra muszą uciekać z kraju, by przeżyć. Tak rozpoczyna się ich tułaczka z Aleppo w Syrii, do Stambułu i Farmokanisi w Turcji, a dalej na wyspę Leros, przez Grecję aż do Wielkiej Brytanii.

Christy Lefteri z wielkim wyczuciem i dbałością o szczegóły przedstawia losy uchodźców i przemiany wewnętrzne jakie w nich zachodzą. Afra przed wojną jest zupełnie inną kobietą. Robi wokół siebie wielki rozgardiasz. Śmieje się, dyskutuje godzinami, płacze jak dziecko, pięknie maluje i ma w sobie cały świat. Kiedy w wybuchu ginie jej synek Sami, traci wzrok i pogrąża się w iluzji życia, staje się bezwolną lalką. W czasie wędrówki przez Europę kurczowo trzyma się wspomnień i idealizuje życie w Aleppo. Nie chce pamiętać o wszystkich latach prowadzących do wojny, walce o codzienne przetrwanie, zamieszkach, burzach piaskowych, suszach i bombardowaniach. W jej pamięci Aleppo pozostaje magiczną krainą z bajki. Błądzi w zakamarkach swojego umysłu, który staje się dla niej wewnętrznym piekłem. Nuri wraz z wybuchem wojny traci synka, żonę i pasiekę, dzięki której zarabiał na życie. Próbuje zapomnieć, o tym co widział w Aleppo. Zamki krzyżowców, meczety i kościoły, rzymskie mozaiki, starożytne targowiska, domy, serca mężów, żon, córek, synów...wszystkich zmarłych. Nie ma już brzęczenia pszczół, dźwięków pokoju, zapachu miodu, kwiatów cytryny i anyżu, nie ma kolacji na patio, czuć tylko woń popiołu. Aleppo nie ma już w sobie życia i duszy, jest pełne rozerwanych ciał, gnijącej krwi i zniszczonych domów. Nuri i Afra mogą zostać i zginąć albo uciekać...

Autorka bardzo dobrze odmalowała Aleppo przed wojną, jak też już w trakcie działań zbrojnych. Obraz zniszczeń jest porażający. Nuri wraz z pierwszymi wezwaniami muezinów do modlitwy wyrusza na poszukiwanie mąki i jajek, by upiec chleb. Z trudem maszeruje w gęstym kurzu, lawiruje między spalonymi samochodami, kablami dyndającymi nisko nad ulicami, zbombardowanymi sklepami, blokami z zerwanymi dachami, stertami śmieci na chodnikach. Wdycha zapach śmierci i spalonej gumy, widzi uciekających z miasta ludzi i przerażone wizją gwałtu kobiety. Czuć w tych opisach emocje, smutek, zagubienie i utratę nadziei. Podobnie jak zniszczona Syria wiele smutku wywołują opisy codzienności uchodźców. Po ulicach błąkają się całe rodziny. Niektórzy chodzą boso, siedzą zmęczeni na chodnikach, szukają jedzenia. Inni chodzą na bazarach, gdzie próbują nielegalnie zarobić na dalszą podróż, sprzedając na straganach ładowarki do telefonów, kamizelki ratunkowe, papierosy. Dzieci uchodźców próbują się przystosować do nowego życia i szybko opanowują sztukę przetrwania, ale niektóre z nich trafiają w ręce pedofili i stręczycieli. 

,,Pszczelarz z Aleppo"  to bardzo wzruszająca i smutna opowieść o uchodźcach pokiereszowanych przez wojnę zmierzających do lepszego świata. Świata bez wojen, głodu i śmierci na ulicy. Pokonują zamknięte granice, przeprawiają się pontonami przez Morze Śródziemne, przebywają w obozach, śpią w parkach przez kilka tygodni lub miesięcy, pokonują bezduszne procedury administracyjne i wpadają w ręce nieuczciwych przemytników, ale za wszelką cenę prą naprzód, za swoimi marzeniami. Choć trauma wojny ciągnie się za nimi wraz z pokonywanymi kilometrami, to gdzieś w sercach tli się także nadzieja na lepszą przyszłość. Piękna i mądra powieść pozwalająca spojrzeć na uchodźców z innej perspektywy. Serdecznie polecam:)



Znalezione obrazy dla zapytania: wydawnictwo literackie

Tytuł: Pszczelarz z Aleppo
Autor: Christy Lefteri
Kategoria: literatura piękna
Tytuł oryginału: The Beekeeper of Aleppo
Data wydania: 2020-03-11
ISBN: 9788308070154
Tłumacz: Agnieszka Sobolewska
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Cytaty kolejno: 74

wtorek, 17 marca 2020

,,CHATA NA KRAŃCU ŚWIATA"-PAUL TREMBLAY-ZAPOWIEDŹ





,,CHATA NA KRAŃCU ŚWIATA"-PAUL TREMBLAY


Powieść nagrodzona Bram Stoker Award za najlepszą powieść 2018 roku oraz Locus Award 2019 za najlepszy horror. 

Siedmioletnia Wen i jej rodzice, Eric i Andrew, spędzają wakacje w samotnej chatce nad jeziorem niedaleko granicy kanadyjskiej, z dala od miejskiego zgiełku, odcięci od natrętnego Internetu i telefonów komórkowych. Od najbliższych sąsiadów dzieli ich kilka kilometrów piaszczystej drogi używanej dawniej przez drwali. Pewnego popołudnia zajęta zabawą w ogrodzie Wen spostrzega nieznajomego mężczyznę. Leonard – tak ma bowiem na imię – szybko przekonuje do siebie Wen, angażując się w jej zabawy. Zaniepokojenie dziewczynki wzbudzają jednak wypowiedziane przez niego słowa, który przepraszając, oznajmia: „Nie ponosisz winy za nic, co się wydarzy. Nie zrobiłaś nic złego, ale wasza trójka będzie musiała podjąć trudne decyzje. Obawiam się, że będą to decyzje straszliwe. Z całego pękniętego serca pragnę, żebyś nie musiała ich podejmować”. Jednocześnie Wen dostrzega kolejnych nieznajomych zbliżających się do chaty. Wystraszona rzuca się do ucieczki. Chce ostrzec rodziców przed grupą obcych, kiedy słyszy za sobą wołanie Leonarda: „Twoi tatusiowie nie zechcą nas wpuścić, Wen. Ale muszą to zrobić. Powiedz im, że muszą. Nie przyszliśmy, żeby cię skrzywdzić. Musisz nam pomóc ocalić świat. Proszę”. Tak rozpoczyna się trzymająca w napięciu, porywająca opowieść o apokalipsie, poświęceniu i przetrwaniu; historia, w której los kochającej się rodziny spleciony zostaje z losem całej ludzkości.


 PLANOWANA PREMIERA 15 KWIETNIA 2020 ROKU



Znalezione obrazy dla zapytania: WYDAWNICTWO VESPER



JESTEŚCIE ZAINTERESOWANI TYM HORROREM?

poniedziałek, 16 marca 2020

,,BIGAMISTA"-AGNIESZKA PŁOSZAJ-ZAPOWIEDŹ


Książka[1].jpg


„BIGAMISTA”- AGNIESZKA PŁOSZAJ

Łódź. Mglisty, wiosenny poranek. W przypałacowym stawie na Księżym Młynie zostaje znalezione ciało młodego, wysportowanego mężczyzny.

Przyczyna śmierci sportsmena zaskakuje śledczych Jakuba Karskiego i Tomasza Mielczarka. Sekcja zwłok wskazuje na działanie pewnego związku chemicznego, co dowodzi, że zabójca działał w przemyślany sposób. Policjanci wkraczają w świat sportu siłowego, aby poznać system pracy i zwyczaje trenerów personalnych.

Tymczasem o Julię Bronicką, właścicielkę Bomboni Cafe, znów upomina się przeszłość. Julia za wiedzę o swojej rodzinie jest gotowa poświęcić wiele. Nie spodziewa się jednak, że los zażąda od niej najwyższej ceny.

Agnieszka Płoszaj również w tej powieści przenosi nas w przeszłość, pokazując jak wiele z teraźniejszości jest wynikiem decyzji sprzed wielu, wielu lat. Decyzji naszych przodków, których jeden nierozważny ruch wywołuje lawinę w obecnym czasie. Tym razem wszystko zaczęło się w Kownie w 1936 roku...

„Bigamista” to opowieść o charyzmie i walce o miłość. O tym, ile warte są słowa przysięgi i jaka jest cena za ich niedotrzymanie. 

Agnieszka Płoszaj - autorka powieści kryminalno-obyczajowych. Łodzianka, przedsiębiorca. Zadebiutowała w 2017 roku powieścią „Czarodziejka” (W.A.B.), która otwiera cykl łódzkich kryminałów – „Ogrodnik” (W.A.B., 2018) i „Bigamista” (wyd. Novae Res, 2019) z duetem śledczych Karski i Mielczarek oraz niepokorną Julią Bronicką.  




Pod tym linkiem znajdziecie konkurs związany z książką ,,Bigamista"-Portal Kryminalny


Zainteresowała Was ta powieść?

Wkrótce umieszczę jej recenzję.

sobota, 14 marca 2020

,,ZORZA"-ANNA ROSŁONIEC


zorza 500
Źródło

2016 rok, Warszawa. Historyk z Uniwersytetu Warszawskiego, Piotr Wilczyński pracuje nad książką o działaniach ,,Dwójki", przedwojennego polskiego wywiadu. W archiwalnych dokumentach natrafia na ślady świadczące o tym, że największa zdrada w historii polskiego wywiadu nie do końca była tym, o czym przekonywał sowiecki wywiad.
1939 rok, Warszawa. Zorza, polska agentka tuż przed wybuchem II wojny światowej znika razem z próbkami bojowego środka trującego o kryptonimie S-10 i całą dokumentacją. Broń ma działanie paralityczno-drgawkowe, w wysokich dawkach zabójcze. Jej wynalazca, profesor Machalica, opracowuje środek neutralizujący, ale umiera w niewyjaśnionych okolicznościach. Profesor nie żyje, a Zorza zapada się pod ziemię. Wszyscy podejrzewają, że do zdrady namówił ją sowiecki szpieg stacjonujący w Warszawie. Czy tak było naprawdę? A może Zorza nie zdradziła i Sowieci nie mieli S-10? 

Anna Rosłoniec to absolwentka SGH w Warszawie, która pracuje w doradztwie strategicznym. W wolnych chwilach jeździ konno, ćwiczy jogę, gra na pianinie. W wieku dziewięciu lat podjęła pierwsze próby pisarskie, ale dopiero w dniu trzydziestych urodzin postanowiła zrealizować marzenie dotyczące napisania powieści. ,,Zorza" to jej bardzo udany debiut literacki.

Autorka napisała bardzo wciągającą powieść fikcyjną, ale rozgrywającą się na tle wydarzeń historycznych. Barwne i emocjonujące opisy sprawiły, że czułam się jakbym sama brała udział w rozgrywających się wydarzeniach: wyścigach konnych, balu u ambasadora, przejażdżkach po łąkach, kursach wywiadowczych czy ucieczkach. Nawet praca w archiwum Piotra została tak opisana, że nie mogłam się doczekać, by coś ciekawego w końcu znalazł w tajnych aktach. Bohaterowie są barwni, wielowymiarowi i wiarygodni. Szczególnie polubiłam postacie kobiece-żyjącą współcześnie Julię Rozłucką oraz Helenę z czasów przedwojennych. Julię od trzeciego roku życia wychowywali dziadkowie, bo rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Startowała w zawodach jeździeckich, była kobietą sukcesu, prawą ręką dyrektora finansowego międzynarodowej firmy telekomunikacyjnej. Była kwintesencją profesjonalizmu i zaangażowania oraz współczesnego bohaterstwa. Podobna do niej była Helena Kado-Zorza, która również kochała konie i należała do Jeździeckiego Klubu Sportowego w Borowinie pod Warszawą w 1937 roku. Szybko i sprawnie wykonywała zlecenia wywiadowcze. Uczyła się walki wręcz, obsługi broni palnej, szyfrowania i wielu innych umiejętności potrzebnych w wywiadzie, a jednocześnie uczyła dzieci języka francuskiego, spacerowała z ukochanym po ogrodzie botanicznym i jadła lody śmietankowe w rożku. Dla wszystkich była dobra, miała złote serce i aż trudno było uwierzyć w to, że mogła zdradzić swoją ojczyznę i rodzinę. Jeden z głównych bohaterów męskich, Piotr Wilczyński został przedstawiony jako zdeterminowany  historyk, który za wszelką cenę chce rozwikłać zagadkę zniknięcia Zorzy i odnaleźć S-10. 

Wydarzenia współczesne przeplatają się z przeszłością, a autorka bardzo umiejętnie je prowadzi, gdyż te niewyjaśnione, nad którymi zastanawia się Piotr Wilczyński w kolejnym rozdziale przenoszą nas do przeszłości i możemy je dokładnie prześledzić oraz poznać odpowiedzi na nurtujące pytania. Wątki kryminalne również zostały zgrabnie nakreślone, podobnie jak radykalna organizacja Patria ojca Gułaka planująca zamach, by wstrząsnąć polskim społeczeństwem.

,,Zorza" to bardzo udany debiut Anny Rosłoniec, w którym współczesność przeplata się z przeszłością, miłość ze zdradą, a poczucie winy z odkupieniem. Dosyć szybka akcja, wciągająca historia wywiadowcza, którą chce się jak najszybciej rozwikłać, a do tego ciekawi i wielowymiarowi bohaterowie. Serdecznie polecam tę powieść na weekend i czekam na kolejną książkę autorki:)





Wydawnictwo MG


Tytuł: Zorza
Autor: Anna Rosłoniec
Gatunek: kryminał, sensacja, thriller
Data wydania: 2020-02-12
Liczba stron: 320
ISBN: 9788377795934
Wydawnictwo: Wydawnictwo MG

piątek, 6 marca 2020

,,CHŁOPCY, KTÓRYCH KOCHANO ZA MOCNO"-KAZIMIERZ KYRCZ JR.


Źródło

Kiedy zobaczyłam książkę Chłopcy, których kochano za mocno Kazimierza Kyrcza jr. nie miałam żadnych skojarzeń, bo nie czytałam wcześniejszych powieści autora Podwójnej pętli, Dziewczyn, które miał na myśli ani zbiorów opowiadań Femme fatale i Okruchów mroku. Do przeczytania książki zachęciła mnie umieszczona na okładce opinia Wojciecha Chmielarza, że jest to mroczny i brutalny dreszczowiec oraz to, że autor kryminału jest oficerem krakowskiej policji.

Kraków, czasy współczesne. Za prowizorycznym kościołem na Ruczaju ksiądz Franciszek Brzuszka znajduje zaszlachtowaną kobietę. Sprawca zadał sobie sporo trudu, bo ułożył kawałki ciała według przemyślanej koncepcji. Jak się wkrótce okazuje po mieście grasuje seryjny morderca, który morduje prostytutki jakby chciał oczyścić rasę ludzką od grzechu rozpusty i porubstwa. Zespół policjantów z grupy zadaniowej tropi Kubę Szpikulca, a jednocześnie walczy z własnymi demonami. 

Przyznam, że początek kryminału wprowadził mnie w osłupienie i obrzydzenie. Zastanawiałam się, czy czytać dalej, ale jednak postanowiłam poznać do końca tę historię i uważam, że to była dobra decyzja. Akcja przebiegała sprawnie i gdzieś w środku tylko lekko zwolniła, a koniec był równie szokujący jak początek. Bardzo podobała mi się plejada zróżnicowanych bohaterów-policjantów z grupy zadaniowej. Edyta Fortuna, początkująca komisarz policji, która na sprawie Szpikulca prawie zjadła zęby. Przenosi niepowodzenia w sprawach osobistych do pracy i wyżywa się na podwładnych. Sierżant Krzysztof Wierzbicki, muskularny, ale pozbawiony umiejętności dedukcyjnych, z żelem we włosach i miodem w uszach. Sierżant sztabowy Tytus Marchwica, wielki, gruby, ciągle chrupiący marchewki. Komisarz Sebastian Bednarski, samotnie wychowujący nastoletnią córkę. Skuteczny w przesłuchaniach podejrzanych i niezbyt przestrzegający policyjnych procedur. Po latach babrania się w ludzkim syfie i zmagań z głupotą przełożonych, nauczył się pragmatyzmu i nastawienia na cel. Podkomisarz Inga Chajec, ślicznotka czuła na punkcie własnego wyglądu i nie do końca określonej orientacji seksualnej. Starszy aspirant Zdzisław Kosturek, jedną nogą na emeryturze, ale wciąż sprawny policjant. Naczelnik komendy Andrzej Markowicz uważany powszechnie za śliskiego gościa. Postaci jest dużo i wszystkie charakterne. 

Autor powieści jest oficerem krakowskiej policji, więc od podszewki zna środowisko funkcjonariuszy prawa. Przyznam, że obraz policji nie jest zbyt pochlebny i trudno w jej szeregach znaleźć tytanów intelektu, a ci wyróżniający się, z doświadczeniem mają bardzo dużo dodatkowej pracy, za którą nie idzie odpowiednie wynagrodzenie. Młodzi policjanci nic nie umieją i co gorsze, nie chcą się uczyć. Nikt ich do pracy i nauki nie goni, aby przypadkiem nie zrazili się do służby, a dostają takie samo wynagrodzenie, co starsi służbą wywalczyli latami harówki. Policjanci nie żyją tylko łapaniem morderców, ale są też imprezy integracyjne oscylujące wokół spraw służbowych, technicznych i związanych z seksem. Opite alkoholem, obrzygane i zaprawione ostrym seksem. Od połowy książki zaczęłam się śmiać z farsy i tekstów policyjnych rozmów, aż trudno uwierzyć, że mogą tak przebiegać. Ciekawe czy to świadomy zabieg autora, czy też dialogi policjantów faktycznie takie są. 

,,Chłopcy, których kochano za mocno" to bardzo dobry kryminał, który pod wieloma  względami szokuje i sprawia, że nie można o nim zapomnieć. Narastająca złość bohaterów, która szuka ujścia i kolejne decyzje pociągające za sobą następne wymieszane w policyjnym cyrku. Ogrom zła, które zadaje bliska osoba jest trudny do przyjęcia nawet przez policjantów, którzy latami pracy uodparniają się na jego przejawy. Mocny kryminał, który wiele osób zaszokuje. Zachęcam do przeczytania:)



Książkę można kupić w KSIĘGARNI BOOKTIME


booktime.pl

Znalezione obrazy dla zapytania: harper collins


Tytuł: Chłopcy, których kochano za mocno
Autor: Kazimierz Kyrcz jr
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Data wydania: 2020-01-31
ISBN: 9788327646897
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Cytaty kolejno: 23, 84, 145

wtorek, 3 marca 2020

SPOTKANIE AUTORSKIE-JÓZEF HEN




W imieniu Józefa Hena autora powieści ,,Odejście Afrodyty", która ukazała się 26 lutego 2020 roku oraz Muzeum Literatury i wydawnictwa MG serdecznie zapraszam w dniu 5 marca (czwartek) o godzinie 19.00 do Muzeum Literatury na Rynku Starego Miasta w Warszawie (sala audiowizualna).    


Na tle szarej rzeczywistości lat 80. w Polsce rozgrywa się miłosno-psychologiczna historia dojrzałego mężczyzny, znakomitego historyka-mediewisty, wysublimowanego intelektualisty do młodej kobiety, która porzuca go jednak dla młodego osiłka. Zakochany mężczyzna nie potrafi się z tym pogodzić, nie rozumie dlaczego, popada w zniechęcenie i tęskni…

Po niektórych moich książkach, jak Odejście Afrodyty, recenzenci pisali, że nic, co erotyczne, nie jest mi obce. Reklamowano mnie nawet – i czyniły to panie – jako „znawcę kobiet”.
Zawsze temu zaprzeczałem. Ktoś taki jak znawca kobiet w przyrodzie nie istnieje i nie ma prawa zaistnieć. Kobieta dla mężczyzny jest zagadką i zawsze pozostanie tajemnicą. Ale oprócz miłości erotycznej w moich książkach jest dużo miłości przyjacielskiej. Sądzę, że przyjaźń jest nawet bardziej wymagającym uczuciem niż miłość. Bo nie może być jednostronnej przyjaźni, a istnieje tyle miłości nieodwzajemnionych!
Józef Hen

Wkrótce opublikuję recenzję tej książki na blogu.

niedziela, 1 marca 2020

,,SONG NAUCZYCIELKI"-VIGDIS HJORTH


tyl Song nauczycielki
Źródło

Norwegia, 2016 rok. Lotte Bøk pracuje jako nauczycielka w Wyższej Szkole Sztuk w Oslo. Mimo pięćdziesięciu siedmiu lat nadal porusza się szybko i swobodnie. Od wielu lat jest rozwiedziona, nie ma partnera, ale utrzymuje stały kontakt z córką i wnukami mieszkającymi w Australii. Czasem myśli, że dobrze byłoby mieć mężczyznę, z którym spędziłaby resztę życia, ale nie spieszy się z podejmowaniem decyzji. Poznawanie nowego człowieka, wysłuchiwanie jego wspomnień z dzieciństwa, relacji o minionych związkach nie budzi w niej entuzjazmu. Tylko głębokie zakochanie sprawiłoby, że weszłaby w nowy związek. Pewnego dnia student IV roku, Tage Bast proponuje jej, że w ramach projektu sfilmuje jej zajęcia oraz codzienność poza uczelnią, aby wykazać istnienie związku pomiędzy życiem a nauczaniem. Lotte zgadza się, ale nie przypuszcza, jak jeden dzień zmieni jej całe poukładane życie.

Lotte Bøk główna bohaterka powieści jest dobrą nauczycielką, zaangażowaną i pełną życia. Regularnie prowadzi wykłady o dramatopisarstwie Bertolta Brechta, a uczelnia jest dla niej miejscem fantastycznym i wymagającym jednocześnie. Tage Best sprawiał wrażenie sympatycznego studenta, w ujmujący sposób niezręcznego. Nie był hałaśliwy ani zadufany w sobie, ciężko pracował i miał duży talent, więc Lotte zgodziła się, aby ją filmował. Z każdym dniem jednak narastają w niej wątpliwości, prowadzi ze sobą wewnętrzny monolog i zadaje kolejne pytania. Czy nauczyciele i studenci powinni spojrzeć na siebie z zewnątrz, żeby stali się bardziej świadomi swoich zachowań? Czy traktuje nauczanie zbyt poważnie? Czy ma się czego wstydzić? Czy zostanie pokazany rozdźwięk między teorią a życiem? Czy Tage pokarze w filmie coś prawdziwego i nieznanego dla niej? Lotte stara się unikać kamery, choć mogłaby uchwycić coś ważnego dla jej samoświadomości. Jest bardzo podejrzliwa, ale z drugiej strony pojawiają się w niej młode i głupie emocje. Boi się premiery filmu, bo wszyscy mogą wtedy poznać jej fantazje. 

Lotte broni swojego szarego, konkretnego świata. Cieszy się z porannej czekolady i gazety. Rozkoszuje się spacerami po lesie, zbieraniem zajęczego szczawiku, rozmową z drzewami i kamieniami. Spotkania z Tagem dominują w jej wewnętrznych wyobrażeniach, bo stają się zbyt osobiste. Brnie przez wiele warstw osadów wewnętrznych, by zbliżyć się do czegoś, co nie będzie martwe i zimne. Trudno jej przyjąć krytykę, a negacja i wyparcie wymagają od niej zaangażowania olbrzymich sił. Kamuflaż był jej sposobem na życie dopóki młody i ambitny student nie stanął na jej drodze.

,,Song nauczycielki" to dobra, ale specyficzna powieść o życiu w pancerzu zasad, powinności i poprawności politycznej. Życia pełnego patosu i mentorstwa, pozornej egzystencji pozbawionej prawdy i głębi. To powieść o kontrolowaniu emocji i zakładaniu maski każdego dnia, by stać się lepszym w oczach innych ludzi kosztem własnych pragnień. Oszczędny, ale elokwentny język i bardzo dużo nawiązań do twórczości Bertolta Brechta, więc raczej książka nie jest dla każdego. Trudno mi ją jednoznacznie ocenić. Nie miałam problemu w przypadku pierwszej powieści Vigdis Hjorh ,,Spadek", bo była to od początku rewelacyjna historia, ale po przeczytaniu ,,Songu nauczycielki" niestety czuję niedosyt. Pomimo tego zastanawiałam się komu ją mogę polecić i wydaje mi się, że powinna zadowolić miłośników literatury skandynawskiej z rozbudowanym tłem psychologicznym, twórczości Bertolta Brechta i w ogólnym pojęciu sztuki.


WPISY POWIĄZANE: ,,Spadek"-Vigdis Hjorth


Znalezione obrazy dla zapytania: wydaw literackie


Tytuł: Song nauczycielki
Autor: Vigdis Hjorth
Kategoria: literatura piękna
Liczba stron: 251
Tytuł oryginału: Lærerinnens sang
Data wydania: 2020-02-19
ISBN: 9788308070079
Tłumacz: Maria Gołębiewska-Bijak
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie