czwartek, 25 kwietnia 2013

TAJEMNICA HOTELU


Tajemnica hotelu

Mój Duży Synek nadal czyta książki z serii "Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai" Martina Widmarka i Heleny Willis.Tym razem sięgnął po "Tajemnicę hotelu".
 Lasse i Maja poszukują zaginionego jamnika jabłkowego, który jest bardzo drogi i zaginął Państwu Jonatan w dzień Wigilii.

Do czytania zachęcają dzieci duże litery, śmieszne historie, a także ciekawe rysunki.
Synek czyta jedną książkę z serii w ciągu 1,5 godziny i ma ochotę na następną. Poleciłam tę książkę koleżance dla jej syna, który za bardzo nie lubi sam czytać i po przeczytaniu jednej, wciągnęło go:)

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

MUSIMY POROZMAWIAĆ O KEVINIE

Wiele miesięcy temu natrafiłam na recenzję powieści psychologicznej Lionel Shriver pt. "Musimy porozmawiać o Kevinie". Pomyślałam wtedy, że muszę ją przeczytać i właśnie to zrobiłam:) 
Powieść ma formę listów pisanych przez Evę Khatchadourian do męża Franklina, w których opisuje ich wspólne życie z synem Kevinem i córką Celią. Listy są bardzo szczere i poruszające.
Eva ma własną firmę wydającą przewodniki po całym świecie, Franklin pracuje w agencji reklamowej. Są zamożną amerykańską rodziną, o której można powiedzieć, że ma prawie wszystko.  Narodziny pierwszego dziecka Kevina wprowadzają stopniowo coraz poważniejsze kłopoty do rodziny. Eva szczerze przyznaje, że "macierzyństwo było dużo trudniejsze, niż się spodziewałam. Byłam przyzwyczajona do lotnisk, plaż, muzeów. Nagle zostałam przywiązana do kilku pomieszczeń i klocków lego". Jej oczekiwania względem macierzyństwa były bardzo wysokie. Starała się zbudować związek uczuciowy z synem, ale nie do końca jej to wychodziło. Kevin w wieku 15 lat zabił z kuszy dziewięcioro uczniów ze swojej szkoły, nauczycielkę i pracownika kawiarenki, a także swojego ojca i siostrę.
 Przerażające...
Popełnił te zbrodnie z premedytacją i praktycznie bez szczególnego powodu. Eva analizuje całe ich wspólne życie i stara się zrozumieć, gdzie popełnili błędy, co spowodowało, że Kevin dopuścił się tak potwornego czynu. W rozmowie z teściami mówi:"Przez większą część tych szesnastu lat starałam się go ukarać. Nic, co mu odbierałam, nie było dla niego ważne. Co zrobi mu stanowy system zwalczania przestępczości nieletnich? Zamknie go w jego pokoju? Próbowałam już tego. Nie korzysta praktycznie z niczego, poza swoim pokojem zresztą też nie, więc co za różnica?  Nie sprawią, że będzie miał poczucie wstydu. Cierpieć mogą tylko ludzie, którzy mają sumienie. Ukarać można tylko ludzi, którym w jakiś sposób można odebrać ich nadzieje lub odciąć od czegoś, co jest dla nich ważne, którzy martwią się tym, co myślą o nich inni. Ukarać można tylko ludzi, którzy mają w sobie choć odrobinę dobra".    
Przeciwieństwem Kevina była jego siostra Celia, która pomimo tego, że doświadczyła wielu krzywd z jego strony "nigdy nie straciła wiary w to, że w głębi duszy jej starszy brat był dobrym chłopcem...Celia popełniała najczęstszy błąd ludzi o dobrym sercu: zakładała, że każdy inny człowiek był taki, jak ona". Niestety tak nie jest....
Przyznaję, że czytając tę książkę wiele razy byłam zszokowana, bo po raz pierwszy spotkałam się z tak szczerymi rozważaniami na temat niechcianego macierzyństwa. A ten temat był dla mnie, a w zasadzie cały czas jest zupełnie obcy.
                           

niedziela, 7 kwietnia 2013

MARZENIE CELTA


Od kilku miesięcy zaczytuję się w książkach Mario Vargas Llosy i jestem pod coraz większym wrażeniem jego prozy. Ostatnio przeczytałam "Marzenie Celta" i muszę przyznać, że powaliła mnie na kolana zbeletryzowana historia życia Rogera Casementa. Człowieka, który walczył z kolonializmem, bronił godności i praw ludzkich, który poświęcił życie jako bojownik o niepodległość Irlandii.
Kiedy Roger Casement  miał 9 lat zmarła jego ukochana matka Anne Jephson. Załamany tym ojciec opuścił Dublin, aby zająć się magią, dzięki której miał utrzymywać kontakt ze zmarłą żoną. Rogera i jego trójkę rodzeństwa wysłał do Ulsteru, do siedziby rodu, gdzie opiekował się dziećmi jego stryjeczny dziadek z żoną.
W wieku 15 lat Roger rozpoczął pracę w kompanii handlowej w Liverpoolu, gdzie pracował do 20 roku życia. Jego pasją była Afryka. Czytał na jej temat wszystko, co tylko było dla niego dostępne. Po trzeciej podróży statkiem do Afryki Zachodniej zachwycił się Czarnym Lądem tak bardzo, że wymówił posadę i postanowił wyjechać do Afryki. 
"W przypływie idealizmu i marzeń o przygodach porzucił Europę i wyruszył do Afryki, by za pośrednictwem handlu, chrześcijaństwa oraz społecznych i politycznych instytucji Zachodu działać na rzecz wydobycia Afrykanów z zacofania, chorób i ignorancji."
Został konsulem brytyjskim w Bomie. Podczas ekspedycji w 1884 r. wraz z poszukiwaczem przygód Henrym Mortonem Stanleyem, Roger zdobył szlify podróżnika, a jednocześnie "otworzyły mu się oczy" i zobaczył, że jego młodzieńcze ideały były tylko mrzonkami. Rzeczywistość w Afryce była zupełnie inna, a biały człowiek był zainteresowany tylko jak największym wyeksploatowaniem tego terenu i jego mieszkańców nie oferując w zamian niczego.
"Tubylcy oddają swe ziemie Międzynarodowemu Stowarzyszeniu Konga w zamian za obietnicę pomocy społecznej. Zobowiązują się pomóc w budowie dróg, mostów, portów, faktorii. Pracować na roli i zapewnić porządek publiczny. Żywić urzędników i robotników podczas trwania robót Stowarzyszenia nie oferuje w zamian niczego. Ani wynagrodzeń, ani odszkodowań."
Organizowano rajdy na wioski i porywano mężczyzn zdolnych do pracy, których wiązano w szeregi i bito po plecach, pośladkach, nogach, aż zostawała krwawa miazga, palono ich chaty, zabierano skóry, kość słoniową, zwierzęta.
Roger Casement spędził w Afryce 20 lat. Własnymi rękami rozpoczął budowę składu towarów w Matadi, który po 18 latach rozrósł się w miasteczko. Pracował także przy budowie linii kolejowej i w misji baptystów.
Jako konsul brytyjski odwiedzał wioski afrykańskie, gdzie rozmawiał, obserwował i pisał raport na temat niesprawiedliwości i zbrodni popełnianych w Afryce. Przykłady okropieństw mnożyły się. W rozmowie z trapistą ojcem Hutotem stwierdził: "Jeśli nauczyłem się czegoś w Kongu, to tego, że nie ma gorszej i bardziej krwiożerczej bestii niż istota ludzka". Zaś w liście do swojej kuzynki Gertrude napisał: "Obawiam się, że jeśli nadal będę sprawdzać, dokąd może się posunąć zło i nikczemność istot ludzkich, nie będę nawet w stanie napisać mojego raportu. Stoję na skraju szaleństwa. Normalna istota ludzka nie może się nurzać przez tyle miesięcy w tym piekle, nie tracąc zdrowia psychicznego."
Podróż w głąb Konga posłużyła także Rogerowi do odkrycia i zrozumienia sytuacji własnej ojczyzny Irlandii ciemiężonej przez Imperium Brytyjskie.
Dzięki opublikowaniu raportu z Afryki ludzie dowiedzieli się o batożeniu, obcinaniu rąk i stóp nawet u dzieci, o Afrykanach umierających z głodu i wskutek chorób, którzy są wykorzystywani do pracy ponad siły, a następnie mordowani tysiącami przez ludzi wychowanych w duchu chrześcijańskim, którzy szli na mszę, modlili się i przyjmowali komunię.
Kolejny raport Roger Casement przygotował na podstawie materiałów zebranych w Amazonii, gdzie spędził 7 lat. Dramat z Konga powtarzał się wśród plemion Indian. Firma Peruvian Amazon Company Julia C. Arany praktykowała niewolnictwo. Porywano indiańskich mężczyzn, kobiety i dzieci, a potem zmuszano ich do zbierania kauczuku. Indian zakuwano w dyby, znakowano ogniem i nożem, bito i poniżano. Firmy kauczukowe doprowadziły w ten sposób do śmierci 3/4 populacji autochtonicznej.
Raport o Putumayo Rogera Casementa pt. "Błękitna Księga" ukazał się w lipcu 1912 r. i poruszył cały świat. Dzięki niemu upadło imperium Julia C. Arany.
Kiedy Roger Casement uczynił, co tylko było w jego mocy dla rdzennej ludności Afryki i Amazonii, pomimo pogarszającego się stanu zdrowia, poświęcił swoją energię na rzecz odzyskania niepodległości przez Irlandię. Ostatecznie działalność na rzecz ukochanej ojczyzny doprowadziła go do więzienia i wyroku skazującego go na śmierć przez powieszenie. 
Do tej pory kontrowersje wzbudzają znalezione przez tajne służby angielskie dzienniki Rogera Casementa tzw. "Black Diaries", które zawierały opisy scen homoseksualnych. Mario Vargas Llosa skłania się do grupy badaczy, którzy uważają, że dzienniki zostały sfałszowane, aby pogrążyć moralnie Rogera. 
Może kiedyś te wątpliwości zostaną jednoznacznie rozwiane, choć z drugiej strony nawet bohater jest tylko człowiekiem. Bardzo podoba mi się cytat z książki, gdzie Llosa napisał: "Stopniowo ludzie zaakceptowali to, że ich bohater i męczennik nie jest abstrakcyjnym bytem ani wzorem cnót, lecz istotą ludzką ulepioną ze sprzeczności i kontrastów, ze słabości i z wielkości, gdyż człowiek, jak napisał Jose Enrique Rodo, "jest wieloma ludźmi", co znaczy, że anioły i demony mieszają się w jego osobowości tak ściśle, iż nie sposób ich rozplątać."
W 1965 r. szczątki Rogera Casementa zostały zabrane z anonimowego grobu i pochowane w Irlandii z wielkimi honorami, a także uznano go za bohatera narodowego.
Rzadko zdarza mi się zaraz po przeczytaniu książki mieć ochotę na przeczytanie jej jeszcze raz od początku, aby jeszcze bardziej zrozumieć zawartą w niej treść. Książki, co prawda nie zaczęłam czytać jeszcze raz, ale przeczytałam dostępne informacje na temat Rogera Casementa i obejrzałam zdjęcia.
Zastanawiam się, jak wielu jest jeszcze takich bohaterów, jak Casement, których historia należycie nie upamiętniła, których nawet nie znamy...