niedziela, 7 kwietnia 2013

MARZENIE CELTA


Od kilku miesięcy zaczytuję się w książkach Mario Vargas Llosy i jestem pod coraz większym wrażeniem jego prozy. Ostatnio przeczytałam "Marzenie Celta" i muszę przyznać, że powaliła mnie na kolana zbeletryzowana historia życia Rogera Casementa. Człowieka, który walczył z kolonializmem, bronił godności i praw ludzkich, który poświęcił życie jako bojownik o niepodległość Irlandii.
Kiedy Roger Casement  miał 9 lat zmarła jego ukochana matka Anne Jephson. Załamany tym ojciec opuścił Dublin, aby zająć się magią, dzięki której miał utrzymywać kontakt ze zmarłą żoną. Rogera i jego trójkę rodzeństwa wysłał do Ulsteru, do siedziby rodu, gdzie opiekował się dziećmi jego stryjeczny dziadek z żoną.
W wieku 15 lat Roger rozpoczął pracę w kompanii handlowej w Liverpoolu, gdzie pracował do 20 roku życia. Jego pasją była Afryka. Czytał na jej temat wszystko, co tylko było dla niego dostępne. Po trzeciej podróży statkiem do Afryki Zachodniej zachwycił się Czarnym Lądem tak bardzo, że wymówił posadę i postanowił wyjechać do Afryki. 
"W przypływie idealizmu i marzeń o przygodach porzucił Europę i wyruszył do Afryki, by za pośrednictwem handlu, chrześcijaństwa oraz społecznych i politycznych instytucji Zachodu działać na rzecz wydobycia Afrykanów z zacofania, chorób i ignorancji."
Został konsulem brytyjskim w Bomie. Podczas ekspedycji w 1884 r. wraz z poszukiwaczem przygód Henrym Mortonem Stanleyem, Roger zdobył szlify podróżnika, a jednocześnie "otworzyły mu się oczy" i zobaczył, że jego młodzieńcze ideały były tylko mrzonkami. Rzeczywistość w Afryce była zupełnie inna, a biały człowiek był zainteresowany tylko jak największym wyeksploatowaniem tego terenu i jego mieszkańców nie oferując w zamian niczego.
"Tubylcy oddają swe ziemie Międzynarodowemu Stowarzyszeniu Konga w zamian za obietnicę pomocy społecznej. Zobowiązują się pomóc w budowie dróg, mostów, portów, faktorii. Pracować na roli i zapewnić porządek publiczny. Żywić urzędników i robotników podczas trwania robót Stowarzyszenia nie oferuje w zamian niczego. Ani wynagrodzeń, ani odszkodowań."
Organizowano rajdy na wioski i porywano mężczyzn zdolnych do pracy, których wiązano w szeregi i bito po plecach, pośladkach, nogach, aż zostawała krwawa miazga, palono ich chaty, zabierano skóry, kość słoniową, zwierzęta.
Roger Casement spędził w Afryce 20 lat. Własnymi rękami rozpoczął budowę składu towarów w Matadi, który po 18 latach rozrósł się w miasteczko. Pracował także przy budowie linii kolejowej i w misji baptystów.
Jako konsul brytyjski odwiedzał wioski afrykańskie, gdzie rozmawiał, obserwował i pisał raport na temat niesprawiedliwości i zbrodni popełnianych w Afryce. Przykłady okropieństw mnożyły się. W rozmowie z trapistą ojcem Hutotem stwierdził: "Jeśli nauczyłem się czegoś w Kongu, to tego, że nie ma gorszej i bardziej krwiożerczej bestii niż istota ludzka". Zaś w liście do swojej kuzynki Gertrude napisał: "Obawiam się, że jeśli nadal będę sprawdzać, dokąd może się posunąć zło i nikczemność istot ludzkich, nie będę nawet w stanie napisać mojego raportu. Stoję na skraju szaleństwa. Normalna istota ludzka nie może się nurzać przez tyle miesięcy w tym piekle, nie tracąc zdrowia psychicznego."
Podróż w głąb Konga posłużyła także Rogerowi do odkrycia i zrozumienia sytuacji własnej ojczyzny Irlandii ciemiężonej przez Imperium Brytyjskie.
Dzięki opublikowaniu raportu z Afryki ludzie dowiedzieli się o batożeniu, obcinaniu rąk i stóp nawet u dzieci, o Afrykanach umierających z głodu i wskutek chorób, którzy są wykorzystywani do pracy ponad siły, a następnie mordowani tysiącami przez ludzi wychowanych w duchu chrześcijańskim, którzy szli na mszę, modlili się i przyjmowali komunię.
Kolejny raport Roger Casement przygotował na podstawie materiałów zebranych w Amazonii, gdzie spędził 7 lat. Dramat z Konga powtarzał się wśród plemion Indian. Firma Peruvian Amazon Company Julia C. Arany praktykowała niewolnictwo. Porywano indiańskich mężczyzn, kobiety i dzieci, a potem zmuszano ich do zbierania kauczuku. Indian zakuwano w dyby, znakowano ogniem i nożem, bito i poniżano. Firmy kauczukowe doprowadziły w ten sposób do śmierci 3/4 populacji autochtonicznej.
Raport o Putumayo Rogera Casementa pt. "Błękitna Księga" ukazał się w lipcu 1912 r. i poruszył cały świat. Dzięki niemu upadło imperium Julia C. Arany.
Kiedy Roger Casement uczynił, co tylko było w jego mocy dla rdzennej ludności Afryki i Amazonii, pomimo pogarszającego się stanu zdrowia, poświęcił swoją energię na rzecz odzyskania niepodległości przez Irlandię. Ostatecznie działalność na rzecz ukochanej ojczyzny doprowadziła go do więzienia i wyroku skazującego go na śmierć przez powieszenie. 
Do tej pory kontrowersje wzbudzają znalezione przez tajne służby angielskie dzienniki Rogera Casementa tzw. "Black Diaries", które zawierały opisy scen homoseksualnych. Mario Vargas Llosa skłania się do grupy badaczy, którzy uważają, że dzienniki zostały sfałszowane, aby pogrążyć moralnie Rogera. 
Może kiedyś te wątpliwości zostaną jednoznacznie rozwiane, choć z drugiej strony nawet bohater jest tylko człowiekiem. Bardzo podoba mi się cytat z książki, gdzie Llosa napisał: "Stopniowo ludzie zaakceptowali to, że ich bohater i męczennik nie jest abstrakcyjnym bytem ani wzorem cnót, lecz istotą ludzką ulepioną ze sprzeczności i kontrastów, ze słabości i z wielkości, gdyż człowiek, jak napisał Jose Enrique Rodo, "jest wieloma ludźmi", co znaczy, że anioły i demony mieszają się w jego osobowości tak ściśle, iż nie sposób ich rozplątać."
W 1965 r. szczątki Rogera Casementa zostały zabrane z anonimowego grobu i pochowane w Irlandii z wielkimi honorami, a także uznano go za bohatera narodowego.
Rzadko zdarza mi się zaraz po przeczytaniu książki mieć ochotę na przeczytanie jej jeszcze raz od początku, aby jeszcze bardziej zrozumieć zawartą w niej treść. Książki, co prawda nie zaczęłam czytać jeszcze raz, ale przeczytałam dostępne informacje na temat Rogera Casementa i obejrzałam zdjęcia.
Zastanawiam się, jak wielu jest jeszcze takich bohaterów, jak Casement, których historia należycie nie upamiętniła, których nawet nie znamy...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz