Źródło zdjęcia http://www.gandalf.com.pl/b/dowod-zycia-a/ |
Richard Marsh przez 25 lat pracował jako policjant w Napa Valley w Kalifornii, w Cape Cod w Massachusetts i jako szeryf Clay County w Nebrasce. Pomimo niebezpiecznej pracy bez uszczerbku na zdrowiu udało mu się przejść na emeryturę w wieku 55 lat i poświęcić swój czas na spokojniejsze zajęcia: pracę w niepełnym wymiarze godzin w szkole średniej ucząc kryminalistyki, czytanie książek, granie na gitarze, przejażdżki harleyem, ćwiczenia na siłowni i uprawę ogródka. Zdrowie było dla niego najważniejsze i zawsze o nie dbał. Ćwiczył ciało i zdrowo się odżywiał. Nie przypuszczał, że po wielu latach narażania swojego życia zawodowo tak naprawdę stanie oko w oko ze śmiercią rano w swoim domu, a jego wysportowane ciało stanie się jego najgroźniejszym wrogiem.
Richard Marsh rano, zaraz po wyjeździe żony Lili do pracy dostał udaru niedokrwiennego mózgu. Stracił panowanie nad swoim ciałem, nie kontrolował go, nie mógł porozumiewać się z otoczeniem w żaden sposób, nie poruszał nawet gałkami ocznymi, przestał samodzielnie oddychać i przełykać ślinę. Przy życiu podtrzymywała go aparatura medyczna. Dla rodziny i personelu medycznego był nieprzytomny, był jak,, warzywo,, ale tak naprawdę wciąż żył i był wszystkiego świadomy. Nadal słyszał, widział to co było w zasięgu nieruchomych oczu, czuł zapachy i ból.
Na obwolucie książki wydawca napisał, że tę prawdziwą historię czyta się jak thriller i całkowicie się z tym zgadzam, bo to co przeżywał Richard Marsh jest przerażające, jak pogrzebanie żywcem. Był zamknięty w swoim ciele, które nie funkcjonowało i patrzył od ,,wewnątrz,, na to co przeżywa jego żona, córki, przyjaciele. Bliscy natomiast próbowali dostrzec jego świadomość, wnętrze, odnaleźć jakiś okruch życia, który dałby im nadzieję, że do nich wróci.
Lekarze poinformowali rodzinę, że ciało Richarda ,,przestało działać, funkcje organów wewnętrznych podtrzymywane są mechanicznie, a mózg właściwie już się wyłączył, ponieważ nie dostawał tlenu,, i zaproponowali odłączenie go od maszyn podtrzymujących życie. Nie zdawali sobie sprawy, że pacjent ma zespół zamknięcia, że nadal myśli.
Słyszał, że chcą go odłączyć, zabić, KRZYCZAŁ, aby tego nie robili, ale nikt go nie słyszał.
Żona Lili- zawodowa pielęgniarka poprosiła o czas do namysłu, a Richard musiał zrobić coś, aby dać bliskim znak, że wciąż żyje, myśli o nich, kocha...
Ilu pacjentów z zespołem zamknięcia zostało uznanych za ,,rośliny,, i odłączonych od aparatury podtrzymującej życie? Medycyna nie zna odpowiedzi na wszystko, wciąż się rozwija, a przykład Richarda Marsha pokazał, że są jeszcze niezbadane obszary i człowiek może w nadludzki sposób walczyć o przetrwanie. Bohaterowi tej prawdziwej historii udało się, a przy pomocy Jeffa Hudsona napisał książkę i podzielił się swoimi bardzo intymnymi przeżyciami z innymi ku przestrodze.
Przeczytajcie tę wspaniałą książkę. Zapewniam, że nie oderwiecie się od niej dopóki nie poznacie całej historii Richarda Marsha.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu WAM.
Tytuł: Dowód życia
Autor: Richard Marsh, Jeff Hudson
Tłumacz: Zbigniew Kasprzyk
Wydanie: pierwsze 2015
Wydawnictwo WAM
Format: 146×202
Oprawa: miękka
Stron: 276
ISBN: 978-83-277-0188-6
Cena: 34.90 zł
Cytat str. 117
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz