Dzisiaj prezentuję Wam wywiad z tą poczytną pisarką:)
Źródło |
Reyes Monforte
Reyes, dzięki Twoim książkom czytelnicy mają okazję poznawać realia-bardzo często brutalne-w których żyją kobiety na krańcach świata. Jak według Ciebie należy pomagać dziś tym kobietom?
Pisze, aby opowiadać historie, aby dawać sposobność do poznawania realiów, których nie znamy na tyle, na ile powinniśmy. Nie szukam historii, które mówią tylko o kobietach lub tylko o mężczyznach. Szukam dobrych historii, które budzą emocje, wzruszają, odkrywają nową rzeczywistość. Przypadkiem jest to, że w dotychczas znajdowanych historiach głównymi bohaterkami były kobiety, nie jest to coś, co wcześniej zakładałam. Nie wiem, jak można pomóc tym kobietom, ale na pewno pierwszym krokiem będzie uczynienie ich widocznymi, zarówno kobiet, jak i ich historii, a także udzielenie im głosu, którego nie mają lub mieć nie mogą. Dopiero potem można szukać konkretnych rozwiązań.
Dla przykładu w książce ,,Pocałunki piasku" odkrywamy, że w obozach uchodźców w Tinduf, w których od ponad 40 lat żyje 200 tysięcy osób, zgromadzonych w ,,jaimas" pośrodku pustyni saharyjskiej, zdarzają się przypadki niewolnictwa. Było to zaskakujące, ponieważ w dzisiejszych czasach, w XX wieku, trudno jest uwierzyć, że może jeszcze istnieć jakikolwiek reżim niewolniczy, i to u samych wrót Europy.
Kontynuując temat, co powiedziałabyś kobietom z Zachodu, jak one mogą pomóc tym zw Wschodu?
Pomoc, podobnie jak rozwiązania, które je spowodują, muszą pochodzić z wewnątrz. Na Zachodzie, gdzie przeważa demokracja, musimy zwracać uwagę na tego typu sytuacje i informować o nich w imieniu tych, którzy nie mogą zabrać głosu, aby zaprotestować. Ale podkreślam: ja piszę książki, jestem dziennikarką, opowiadam historie. Nie znam rozwiązań tych problemów, ale mam głos i słowa, aby opowiadać i ujawniać te historie za pomocą literatury. A słowa sprawiły już rzeczy, których nie sprawiły czyny, dlatego uważam, że jest to dobre oręże.
Nie mamy wątpliwości, nazywając Cię dziennikarką, pisarką, ale także aktywistką. Myślałaś o założeniu własnej fundacji?
Nie, nie jestem aktywistką. Jestem po prostu dziennikarką i pisarką. Uwielbiam dziennikarstwo i uważam, że rzeczywistość jest niewyczerpanym źródłem historii wartych opowiedzenia i poznania. To jest to, czym się zajmuję - piszę i opowiadam o rzeczywistości, ale teraz zamiast robić to za pomocą radia, jak to robiłam przez prawie 20 lat, czy telewizji, czynię to za pomocą literatury. Jeśli pomagam w ten sposób ludziom, czytelnikom - świetnie. Jedną z najlepszych rzeczy, jakie usłyszałam od wielu moich czytelników po wydaniu ,,Burki miłości", jest to, że dzięki książce odkryli realia życia afgańskiej kobiety i wielu muzułmańskich kobiet w państwach arabskich, które nie mogą korzystać w przywilejów wolności. Dowiedzieli się również, że nie uznaje się tam podstawowych praw człowieka. Cieszę się, że się do tego przyczyniłam. Podobnie jest w przypadku książki ,,Okrutna miłość", w której przedstawiam historię Marii Jose Carrascosy, hiszpańskiej prawniczki,zatrzymanej i skazanej na więzienie z uwagi na problemy przy przyznaniu opieki nad jej córką. Są historie, które zasługują na opowiedzenie i ja staram się je opowiadać.
Jak oceniasz obecne zagrożenie ze strony Państwa Islamskiego?
Przypuszczam, że jak każdy z nas. Jako zagrożenie realne i nieuchronne. Żyjemy w tej sytuacji już od wielu lat, chociaż uznaje się, że pierwszymi sygnałami ostrzegawczymi były ataki z 11 września, potem 11 marca w Madrycie, 7 lipca w Londynie etc... Jednakże terroryzm islamski, bez względu na to, czy pochodzi od Al Kaidy, czy Państwa Islamskiego, czy kryje się pod jakąkolwiek inną nazwą, jest rzeczywistością obecną w naszych społeczeństwach od wielu wieków. Terroryści pracowali w cieniu, w ciszy, przez wiele lat, wykorzystując ten czas na przeniknięcie do naszych społeczeństw i zakorzenienie się w nich bez wzbudzania podejrzeń, aż do dnia, w którym zdecydowali się pokazać. W mojej powieści ,,Niewierna" opowiedziana jest historia Hiszpanki, która zakochuje się bez pamięci w muzułmaninie, nie wiedząc, że jest on członkiem Al Kaidy. Zainspirowała mnie historia Raquel Burgos, która zakochała się w liderze Al Kaidy, Amerze Azizim. Amer był jedną z osób odpowiedzialną za ataki z 11 marca i 11 września. Raquel wyszła za niego za mąż i całkowicie zmieniła swoje życie; przeszła na islam, zaczęła nosić burkę, zerwała wszelkie kontakty z rodziną,porzuciła pracę. Obecnie nic o niej nie wiadomo, nie wiemy nawet, czy żyje, mimo że szukają jej służby specjalne wielu państw.
Terroryzm dżihadystów nie ma nic wspólnego z religią czy z chęcią odzyskania ziemi. Jest to terroryzm w czystej postaci, który zagraża nam wszystkim, i powinniśmy wspólnie pracować nad zwalczeniem go, bo może dotknąć każdego z nas.
Na koniec inny bieżący temat. Jakie jest Twoje zdanie na temat przyjmowania imigrantów, którzy przybywają na tratwach do wybrzeży Europy? Jak powinny się zachować państwa europejskie?
Uważam, że powinniśmy mieć świadomość, iż problemem nie są imigranci, lecz imigracja. Podobnie jak problemem nie są ubodzy, lecz bieda. Dlatego trzeba walczyć z tak rzeczywistością, a nie z ich bohaterami. Myślę, że konsekwencje imigracji ponoszą głównie bezpośrednie ofiary tego dramatu, osoby, które zostawiają swoje rodziny, domy, państwa, przyjaciół w poszukiwaniu lepszego życia. Idealnie byłoby, gdyby państwa, z których pochodzą, i państwa, do których emigrują wspólnie pracowały nad uniknięciem tej sytuacji. Niestety obserwujemy, że przede wszystkim państwa ich pochodzenia nie są tym zainteresowane. Nie wiem, czy najlepszym rozwiązaniem jest podział uchodźców pomiędzy państwa europejskie i ustalenie parytetów na ich przyjęcie, ale na razie jest to jedyne, jakie mamy, a przynajmniej jedyne humanitarne rozwiązanie. Nadal jest dużo do zrobienia, jest to bardzo skomplikowany temat, bo mówimy o osobach, a nie o towarze, czy o transakcjach ekonomicznych. Od czegoś trzeba zacząć. Mam nadzieję, że politycy, przynajmniej w tym temacie, staną na wysokości zadania.
Jednakże problem imigracji nie przybywa do nas tylko na tratwach, ale istnieje również w granicach Europy. To rzeczywistość, o której opowiada książka ,,La Rosa Escondida". Przedstawia historię młodej Bośniaczki, która z powodu wybuchu wojny zmuszona była uciekać ze swojego państwa i porzucić rodzinę. Wcześniej przeszła piekło w obozach zorganizowanych przez Serbów. Zehera ucieka do Hiszpanii w poszukiwaniu lepszego życia, które znajduje po pokonaniu wielu przeszkód.
Wszyscy pewnego dnia możemy stać się imigrantami czy uchodźcami, ponieważ ta sytuacja nie zależy od nas, ale w większości wypadków od rządzących, którzy decydują się na rozpoczęcie wojen i przeciwstawienie się własnym obywatelom.
Wywiad udostępniony za zgodą WYDAWNICTWA WAM
Serdecznie dziękuję:)
Przypominam o trwającym na moim blogu konkursie i możliwości wygrania książki Reyes Monforte ,,Pocałunki piasku" KONKURS
Przypominam o trwającym na moim blogu konkursie i możliwości wygrania książki Reyes Monforte ,,Pocałunki piasku" KONKURS
Zapraszam:)